I w końcu Jura zagościła na blogu 😉
Jakoś wcześniej się nie składało, ale jak już się złożyło, to mam w kieliszku Jurę zupełnie inną od swoich protoplastek. Whisky z oficjalnych botlingów tej destylarni, która leży w bezpośrednim sąsiedztwie zadymionej stolicy whisky, czyli Islay, zazwyczaj prezentuje się w słodszych, oleistych, midowo-migdałowych nutach. Tutaj mamy natomiast odsłonę whisky Prophecy z dumnym przydomkiem Heavily Peated. Czyli co, taki lekko ugładzony Octomore nam się szykuje? 🙂
Jura niestety nie postarała się o starzenie tej whisky, która na dodatek jest barwiona.. Ewentualnie 46% mocy delikatnie ratują całokształt prezencji tego destylatu. Sprawdźmy ile w niej dymnego potwora i czy nie przesadzono z pójściem w jedną stronę.
Moje odczucia:
OKO: ciemno-złota.
NOS: śmietankowo-dymna, czyli odrobina słodyczy miesza się z nieostrym dymem torfowym. Whisky delikatnie fenolowa, z dodatkiem miodu. Ciekawe połączenie.. było by, gdyby whisky była bardziej lotna. Trzeba wytężyć nozdrza, żeby doszukać się dodatkowych i pobocznych aromatów, których niestety tu jak na lekarstwo. Z tła dochodzą zapachy płatków migdałowych. Daje się także wyczuć ziemisty zapach mokrej gleby. Mały edit: po odstaniu w kieliszku dłuższej chwili whisky daje w zapachu więcej przyjemnych i słodszych tonów, za co +1 do oceny końcowej.
JĘZYK: dym tytoniowy,popiół, jakaś lekka ciężka kwaśność, słód. A nad całością czuwa całkiem spory udział soli morskiej. Whisky naprawdę jest jakby posolona.
FINISZ: na szczęście bardzo długi, tytoniowy i słony. Ale przyjemny.
Whisky na pewno nie należy do skomplikowanych. Ukierunkowana faktycznie na dymne dowodzenie w zapachu, jak i smaku, które od czasu do czasu jest przeplatane lekko słodkimi akcentami. Alkohol przykryty, ale nie zaszkodziło by jej z 10-12 lat w jakiejś przyjemnej beczce po bourbonie.
Do meczu Ligi Mistrzów, który za kilka minut, nada się jednak bez problemu 🙂
OCENA: 83/100.
Bądź pierwszą osobą, która zostawi swój komentarz