Johnnie Walker Black Label, przepraszam.. W sumie nie wiem jak to się stało, że jeden z najbardziej popularnych blendów, ba, nawet można pokusić się o stwierdzenie, że jedna z bardziej popularnych whisky nie odwiedziła jeszcze mojego bloga. Można również śmiało dodać, że Johnnie Walker Black Label 12 YO to prawie whisky-znak/symbol, rozpoznawana na całym świecie, znajdująca miejsce w naszych barkach i na naszych stołach już od ponad 100 lat. Klasyczna i nie zmieniana od lat butelka o kwadratowej podstawie znana jest chyba każdemu, przynajmniej z widzenia 🙂
Jeśli o mnie chodzi, to Johnnie Walker Black Label to jeden z moich pierwszych świadomie pitych blendów. I zawsze wspominam i będę wspominał go bardzo dobrze i pozytywnie.
Czarny Jacek to połączenie około 40 róznych whisky z czego te mające największy wpływ na charakter tej whisky to Cardhu, Caol Ila i prawdopodobnie Talisker. Oficjalna informacja na stronie producenta podaje, że w skład JWBL wchodzą whisky z czterech zakątków Szkocji. Oczywiście najmłodszym składnikiem 'czarnego’ blenda jest whisky 12-letnia.
Moje odczucia:
OKO: brunatno-złota.
NOS: niestety whisky z trudem oddaje to co ma do zaoferowania w zapachu. Jednak po chwili skupienia mamy małą bijatykę słodkiego karmelu z bardziej poważnymi zapachami korzennych przypraw i odrobiną przyjemnie słodkawego dymu. Wyczuwalne nuty zbożowe. Twarde, stare krówki, które doskonale wiemy jak pachną, ale te niekoniecznie chcą się tym chwalić. Nad tym wszystkim wisi alkoholowa mgiełka.
JĘZYK: pomieszanie smaków korzennych, dymnych, dębowych z piekącym nieco w język alkoholem. Brakuje tutaj jakiejś większej głębi i ferii pojedynczych smaków, układających się w zgrabną i ciekawą całość. Gdzieniegdzie można wyczuć bardzo delikatną słodycz, którą zaraz sprowadza do parteru nuta alkoholowa.
FINISZ: raczej iskrząco-piekący, dębina, delikatnie falujące nuty dymne.
Podsumuję trochę inaczej niż zwykle. Najbardziej Black Label smakuje mi wlana do szklanki z kilkoma kostkami lodu. Nieco natrętny alkoholowy posmak, zostaje wtedy lekko przymrożony, a bardziej do życia budzi się słodko-dymno-korzenny charakter tej whisky. Czarny Johnnie Walker na pewno nie jest whisky do delektowania się nią w kieliszku, przynajmniej dla mnie. Bardziej pasuje mi do takiego lekko sportowego popijania właśnie z lodem. Na upalne dni w sam raz. Nalewasz, pijesz i nie za wiele zastanawiasz się a co to, a po co to i dlaczego 😉
Chcąc kontynuować przeglądanie tej strony, zgadzasz się z jej polityką prywatności. Więcej informacji..
Ciasteczka na tej stronie są włączone, po to aby zapewnić Tobie jak najlepszy komfort korzystania z serwisu. Klikając w przycisk Zgadzam się poniżej akceptujesz zapisy polityki prywatności. Miłej lektury!
Bądź pierwszą osobą, która zostawi swój komentarz