ABV: 40%
Wiek: NAS
Cena: 370-400zł
Macallan Quest, to whisky w litrowej butelce, którą nabyć można w strefie wolnocłowej. Whisky leżakowana w czterech rodzajach beczek. Najpierw whisky leżakuje w beczkach po bourbonie. Następnie przelewana jest do beczek z amerykańskiego oraz europejskiego dębu, w których znajdowała się sherry, by na koniec trafić do beczek typu hogshead należących do Macallana.
Whisky niestety barwiona oraz filtrowana na zimno. Szkoda, bo niską ceną nie grzeszy…
Sprawdźmy co w butelce piszczy.
Moje odczucia:
OKO: bursztynowo-złota.
NOS: mocno owocowa, jednakże owoce jakby były nieco podgnite – zbyt dojrzałe jabłka łączą się z tymi, które już dawno się do niczego nie nadają. Jest mimo wszystko słodko i dość gęsto. Bardzo przyjemnie gra tutaj bourbonowa wanilia, która wtrąca się dość nachalnie w całość, powodując wygładzenie i mocne osłodzenie dębiny, która także chce się przebić na powierzchnię zapachu. Momentami jest nieco cukierkowo, aby znowu za chwilkę uderzyć nieco alkoholowo-dębową nutą. Wielkiej palety aromatów tu nie uświadczymy, jednakże whisky pachnie dość przyjemnie i zachęca do spróbowania. Z przypraw mamy gryzący imbir i dosłownie szczyptę cynamonu.
JĘZYK: w smaku za to mamy twarde i zielone jabłka, delikatnie oblepione miodem, który po sekundowej wręcz słodyczy przechodzi w smaki gorzkiej dębiny. Cztery rodzaje beczek, sherry, itd. a uwydatniają się głównie świeże beczki, które niweczą kombinowaną maturację.
FINISZ: dość krótki, mocno i nagle się ucina, raczej gorzkawy, dużo skórek cytrynowych.
Macallan Quest, to whisky zdecydowanie za droga na to co sobą oferuje – jechanie destylarni na opinii sprzed kilkunastu lat, że wypusty z tej destylarni, to prawie zawsze pewniak na porządną whisky, chyba powoli zaczynają się mocniej weryfikować. Po prostu nie można żądać takich pieniędzy za whisky tego pokroju.
OCENA: 82/100.
Bądź pierwszą osobą, która zostawi swój komentarz