Poczytaj mi mamo… o whisky #0: Wstępniak.

Lubię niespodzianki. Chyba każdy lubi 🙂 Ale jednak bardziej lubię wiedzieć na czym stoję. I to samo odnosi się do whisky. Pomijając temat blind tastingu (link – poruszanego przeze mnie jakiś czas temu), który daje świeże spojrzenie i niczego nie sugeruje, fajnie jest poczytać o tym co się piję. Oczywiście blind tasting można z taką wiedzą połączyć – najpierw w ciemno smakujemy whisky, opisujemy i oceniamy po swojemu, a następnie poznając co to był za destylat, możemy o nim poczytać i skonfrontować swoje odczucia z wydumaniami innych 🙂

I właśnie o czytaniu będzie ten nieprzydługi post.
Nie kryję się z tym, że jestem ciągle początkującym jeśli idzie o whisky. Masa smakowania i poznawania nowych rewirów świata whisky jeszcze przede mną. Stąd też bardzo lubię otaczać się literaturą mądrzejszych (a już na pewno bardziej doświadczonych w temacie) ode mnie ludzi. I chwała za to, że taka literatura istnieje.
Genialną sprawą jest móc poczytać o danym destylacie. Gdzie został stworzony. Jaką historię ma dana destylarnia. Dowiedzieć się czy jeszcze funkcjonuje. Czy miała przerwy w destylowaniu. Poznacć jej specyfikę, a także specyfikę smakową regionu/kraju w jakim się znajduje. Może niektórym wyda się to nudne, ale ja podchodzę do whisky nie jak do zwykłego alkoholu, którym można się pięknie nawalić. Dla mnie każda butelka niesie ze sobą jakąś historię jej powstawania i inną paletę doznać aromatyczno-smakowych.
Główną zaletą czytania o whisky jest możliwość poznania doznań osoby ją opisującej, a następnie porównania takiego opisu ze swoimi odczuciami.
Nie oszukujmy się, niektórzy znajomi patrzą na mnie jak na debila, kiedy mówię im, że w tej, czy innej whisky czuję budyń waniliowy, odrobinę miodu, a całość podszyta jest wiśniami w czekoladzie 🙂
I ja się im nie dziwie. Na samym początku sam wyczuwałem jedynie 1) alkohol, 2) alkohol, 3) czy whisky śmierdzi dymem, 4) czy whisky nie śmierdzi dymem 🙂
Wszystko z czasem i ilością ‘przerobionych’ butelek pozwoli na odkrycie nowych aromatów i smaków, a gdy już otworzymy się całkowicie na poznawanie tak wysublimowanych doznań, jak budyń waniliowy, super sprawą jest poznanie opinii 2-3 innych osób i sprawdzenie na ile się pokrywają. I wcale nie o pełnie pokrycie not smakowych tu chodzi. Każdy ma inną wrażliwość i co innego wyczuje w danej whisky, jednak pewne główne elementy powinny się powtórzyć 😉 Chodzi o poznanie zdania innych nt. konkretnej whisky
No tak, miało być krótko, bo kto lubi czytać… takie wypociny.. 
Kończąc na dziś, rzeczą oczywistą jest, że nikogo do czytania (w ogóle i o whisky) nie zmuszę, i nie mam takiego zamiaru. Ale choć spróbujcie nabyć choć jedną knigę o whisky i spokojnym wieczorem przysiądźcie do kieliszka swojej ulubionej whisky, zaczytani o tym gdzie i jak powstawała (wtedy to już w ogóle wezmą Was za inteligentów – u mnie to działa 😀 ). Polecam.

Będę Wam pokazywał co sam czytam, krótko opisując każdą pozycję.

Do miłego.

Ostatnie wpisy:

Bądź pierwszą osobą, która zostawi swój komentarz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

68 − = 58