Przyszedł czas i moment, aby spróbować grain whisky. Dzieje się tak za sprawą prezentu jaki otrzymałem pod choinkę. Butelka przybyła wprost z UK.
O Haig Club zrobiło się głośno (kto usłyszał, ten usłyszał) za sprawą osoby Davida Beckhama, którego przedstawiać nie trzeba chyba nikomu. Ów były piłkarz, ikona Manchesteru United, chodząca reklama, bijąca miliony monet na własnym wizerunku, zabrał się za promowanie produktu destylarni Cameronbridge. Właśnie z tej, założonej przez Johna Haig w 1824 roku, a obecnie będącej w posiadaniu koncernu DIAGEO pochodzi destylat znajdujący się w Haig Club.
Cameronbridge to nie jest malutka, malowniczo położona destylarnia z niewielkim przerobem. Żeby uzmysłowić potęgę tej destylarni wystarczy podać kilka liczb: 120mln litrów wyprodukowanego alkoholu przez rok, co jest dziesięciokrotnością tego, co potrafi wyprodukować najbardziej wydajna destylarnia produkująca malty, czyli Glenfiddich. To jest także więcej, niż potrafią wyprodukować w ciągu roku wszystkie destylarnie słodowe będące własnością DIAGEO. Co tu dużo mówić, potęga. Sam byłem mocno zdziwiony tymi liczbami.
Wróćmy jednak do Haig Club. Widać, że postawiono na promocję i prezencję produktu finalnego. Flakon (bo tak to trzeba nazwać) tej whisky, wygląda jak mocno powiększona buteleczka perfum. Ciemnoniebieskie szkło i bardzo ciężko oprawiony metalem w kolorze złota korek sprawiają wrażenie jakby whisky ta nie była do picia, a jedynie do jej podziwiania na półce.
Butelka ładna, ale nie dla whisky.
Haig Club to single grain whisky bez oznaczenia wieku, więc zapewne bardzo młodziutka, leżakowana w beczkach z amerykańskiego dębu, typu hogshead, głównie first-fill.
Moje odczucia:
OKO: słomkowy.
NOS: benzyna, wyraźny alkohol, nafta. Po odstaniu dłuższej chwili wychodzą słodsze nuty migdałowego aromatu do ciasta i lekkiej śmietankowości. Jednak jest to wszystko podane tak surowo i dosadnie i caly czas w nozdrzach czuć pierwsze naftowe nuty.
JĘZYK: ostra na języku, czuć że bardzo młodziutka. Mocno alkoholowa, nieokrzesana, iskrząca, ostra. Odrobina gorzkiej skórki z cytryny, mocny likier z czekoladek.
FINISZ: piekący, pieprzny, jak dla mnie bez żadnych pozytywów. Ucięty w sekundzie.
No niestety, opakowanie zdecydowanie nie idzie w parze z zawartością. Whisky tylko wygląda i jest zdecydowanie za droga na to co sobą prezentuje. Testowałem ją także z colą i trzeba jej wlać naprawdę spore ilości, aby zabić młodą whisky zbożową, jaką jest Haig Club.
David, why?
OCENA: 60/100
whoah this blog is wonderful i love reading your articles. Keep up the good paintings! You realize, lots of people are hunting round for this info, you can aid them greatly.
Thanks , I’ve just been searching for information about this topic for ages and yours is the greatest I’ve came upon till now. However, what in regards to the conclusion? Are you sure about the source?
I simply want to mention I’m newbie to blogging and site-building and absolutely enjoyed this web blog. Very likely I’m want to bookmark your website . You really come with great posts. Thank you for sharing with us your blog.
Utterly written subject matter, regards for entropy. „The last time I saw him he was walking down Lover’s Lane holding his own hand.” by Fred Allen.
It’s appropriate time to make some plans for the future and it’s time to be happy. I’ve read this post and if I could I wish to suggest you some interesting things or tips. Perhaps you can write next articles referring to this article. I wish to read more things about it!
Well I truly liked reading it. This subject offered by you is very helpful for correct planning.
I have been checking out many of your articles and i can claim pretty nice stuff. I will surely bookmark your site.
Opis whisky co do smaku totalna bzdura nie mająca pokrycia w rzeczywistości. Sugerowalbym sprawdzić źródło pochodzenia testowanej podróby. Dlaczego podróby? Bo opis w powyższym artykule nie ma nic wspólnego z prawdziwym smakiem Haig Clab Whisky. Wypiłem już kilka butelek tej whisky i ani ja ani nikt z moich znajomych nie podziela podanej opinii. Nie będę opisywał smaku, koloru, bukietu bo to bez sensu.
Mam wrazenie ze probowalisny zupelnie dwie rozne whyski dla mnie chociaz nie jestem sxpertem ta whyski ma 80/100. Z pepsi musialam wlac dubel zeby poczuc smak .