Glenglassaugh, to destylarnia powołana do życia w 1875r. Położona u wybrzeży Morza Północnego, jedni twierdzą, że w regionie Speyside, inni, że to jeszcze Highland. Historia bytu Glenglassaugh jest dość burzliwa i prawie przez połowę swojego istnienia była zamknięta (niemal przez 57 lat). Obecnie właścicielem destylarni jest Benriach Distillery Company.
Od kilku lat destylarnia testuje, że tak powiem, lekko dymione wypusty.
Dziś do rąk mych trafił Glenglassaugh Revival, czyli whisky niestety bez deklaracji wieku. Co ją delikatnie ratuje, to 46% mocy, naturalny kolor i brak filtracji na zimno.
Moje odczucia:
OKO: jasno miodowa.
NOS: pierwsze skojarzenie to śliwowica. W ogóle, zanim więcej detali zapachowych, to muszę przyznać, że whisky wąchana przeze mnie w butelce totalnie nie zachęcała do sprawdzenia jej w boju..
Po śliwowicy w nosie czuć podgniłe drewno i lekko skwaśniałą śmietanę (?!). Mocniej się zagłębiając dają się wyczuć figi i suszone daktyle, biszkopt nasączony spirytusem (ale alkohol nie jest natrętny). W ogóle to jest coś w zapachu tej whisky, co mi przeszkadza i drażni, a nie potrafię tego zidentyfikować. Z wodą: jest czereśniowo-śmietankowo.
JĘZYK: papierowa w smaku z dosłownie milisekundą czereśniowo-wiśniowego posmaku. Przed finiszem wychodzi dym tytoniowy, którego w zapachu próżno szukać. Z dymu przejście w popiół. Z wodą: więcej papierowego posmaku. Jest raczej biednie i miejscami słabo i płasko.
FINISZ: tytoniowy, minimalnie dębowy, średnio długi, na końcu delikatnie pieprzny.
Whisky nie porywa. Ma lepsze i gorsze momenty, ale tych drugich jest więcej. W zapachu dzieje się zdecydowanie więcej niż na języku, ale nie są to działania godne choćby brązowego medalu. Whisky po prostu odhaczona i raczej do zapomnienia.
OCENA: 80/100.
This website is amazing. I will tell about it to my friends and anybody that could be interested in this subject. Great work guys!