Witajcie!
Dziś na tapecie whisky, której nigdy nie piłem. Szok, co? 🙂 Nigdy nie piłem tej konkretnej whisky, ale wstyd się przyznać, nigdy nie piłem żadnego BenRiacha. BenRiach destylarnia należąca do tych samych właścicieli, co GlenDronach. Gro – większość whisky produkowanej w tych destylarniach jest eksportowane.
Zarówno BenRiach, jak i GlenDronach wyspecjalizowały się w destylowaniu butelek w wersji single cask, co powoduje, że mamy ich wręcz zatrzęsienie i łatwo się w tym wszystkim pogubić, czy już piliśmy ten, czy inny batch, czy też rocznik.
Ale do rzeczy. Tego Benka mam w formie minimalistyczniej, czyli jako sampel. Jest to wypust finiszowany w beczkach po sherry Pedro Ximenez, także spodziewam się pięknej słodyczy. Słuszną ma również moc, bo aż 56.1%. Nie jest filtrowana na zimno, ma naturalny kolor i oczywiście pochodzi z jednej beczki.
No to do dzieła!
Moje odczucia:
OKO: ciemny bursztyn, pięknie podbarwiony czerwienią sherry.
NOS: słodycz sherry, słodycz owoców suszonych, generalnie słodycz zalewa wręcz nozdrza. Po pierwszym powąchaniu wyczuwalne też jakby lekkie nuty czarnej herbaty, dobrej, liściastej. Po dolaniu odrobiny wody mamy tu też owocową gumę do żucia. Aż przypominają się zakupy w szkolnym sklepiku w podstawówce 🙂
JĘZYK: mniej słodka niż mogłoby się wydawać po odczuciach zapachowych, ale jest idealna jeśli idzie o słodycz. Nadal suszone słodkie owoce, morele. W tle jakby odrobina marcepanu.
FINISZ: w rytmie sherry, delikatne, okrągłe, słodkie muśnięcia, obsypane odrobiną pieprznych przypraw. Niech trwa.
Whisky tu obecna zrobiła na mnie niezłe wrażenie. Czas bardziej zagłębić się w BenRiachy, bo mogą przynieść wiele pozytywnych odczuć. Zdecydowanie polecam tego single caska!
OCENA: 87/100
Bądź pierwszą osobą, która zostawi swój komentarz