Whisky #35: Port Ellen 1979 Gordon&MacPhail 46%

ABV: 46%
Wiek:  34 lata
Cena: ~3000zł
Cask: Lot No. RO/12/08
D: 1979 B: 2013


Dym, kurz i emocje opadły już po warszawskim festiwalu, także czas powrócić do codzienności. Jak się okazuje może być ona równie ekscytująca. A to wszystko za sprawą tego, że miałem to szczęście i wpadł mi w ręce sampel whisky, która zapowiada się być niezłym rarytasem.

Jedną Port Ellen miałem już na blogu (tutaj). Nie powaliła niestety. Z tą od Gordon & MacPhail (niezależnego bottlera) wiążę dużo większe nadzieje i oczekiwania. Whisky, którą trzymam w 25ml buteleczce destylowana była w roku 1979, natomiast zabutelkowano ją w 2013. Długie 34 lata spędziła w beczce zwanej refill sherry butts Także dymna jednak whisky z Islay została nieco 'osłodzona’.

Rozlano jedynie 654 butelki, które z racji nadruku na etykiecie: Port Ellen są i zawsze będą w cenie (wciąż się wznoszącej). Tak działa magia pt.: zamknięta destylarnia 🙂

Whisky za chwilę w mój kieliszek wlana ma naturalny kolor i nie była filtrowana na zimno. Jedyny zarzut – zbyt małe ABV. Jednak lepsze 46% w garści niż.. wiadomo 🙂 No to jedziemy.


Moje odczucia:

OKO: jasnozłota.
NOS: whisky bardzo lotna, dałem jej chwilkę żeby odstała w kieliszku po nalaniu. Jest dym na pierwszym planie, ale ani on nachalny, ani taki typowo Islayowy. Jest przyjemny, czuć w tej whisky taką głębię, z której wyłaniają się słodkie, owocowe nuty jabłkowo-gruszkowe. Z tym dymem tworzy to naprawdę ciekawy mix. Lekko apteczne klimaty też znajduję. Ale znowu nic tu nie jest przeskalowane, wręcz idealnie się ze sobą zgrywa. Na razie jest bardzo dobrze. Po dodaniu wody słodycz jeszcze bardziej się odkrywa i wychodzi jakby lekki karmel, czy też owoce w karmelu (gruszki). Teraz w ogóle jest pięknie.
JĘZYK: dymna, ale bardzo delikatna i słodkawa, z takim posmakiem, którego nie potrafię do końca określić, lekko kwaśnawym, ale wszystko w dobrym tonie. Do tego lekko wyczuwalna między wierszami sól. Whisky bardzo gładka, bez pieprznych akcentów. 46% bardzo dobrze ukryte. Z wodą: jeszcze bardziej się wygładziła i zrobiła się aksamitna.
FINISZ: wystarczająco długi, medyczno-dymny, ale w umiarkowanym stylu. Przyjemny.

No i tym razem Port Ellen dała radę. Whisky z Islay, ale bardzo dobrze ułożona i zbalansowana. Gdyby nie ta zabójcza cena, mogła by być naprawdę porządnym wieczornym dramem, który na dłuższą chwilę pozostaje w głowie. Czy warta jest tych pieniędzy? Pewnie nie. Ale cieszę się, że miałem możliwość kolejny raz posmakować coraz bardziej unikatowej Port Ellen.

OCENA: 88/100


Ostatnie wpisy:

Jeden komentarz

  1. 26 lipca 2016
    Reply

    This website is amazing. I will tell about it to my friends and anybody that could be interested in this subject. Great work guys!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

− 1 = 2