ABV: 57%
Wiek: 10 lat
Cena: 250-300zł
Benromach to destylarnia ze Speyside założona w 1898r. (oficjalnie otwarta w roku 1900). Młoda to stosunkowo gorzelnia, jednak z bujną historią zwłaszcza jeśli chodzi o jej zamykanie i ponowne otwieranie. Tuż po pierwszym otwarciu przez kilka lat funkcjonowała pod nazwą Forres. Uśpiona została na czas I Wojny Światowej, by wznowić działanie zaraz po jej zakończeniu, jednak tylko na 19 lat. W 1938r. Benromach został przejęty przez Associated Scotish Distillers Ltd. Na przełomie lat 60 i 70 destylarnię przebudowano, jednak to nie pomogło i nie zapobiegło temu, że została zamknięta w 1983r. W tym samym roku jej los podzieliły takie legendy jak Banff, Glen Albyn, czy też Saint Magdalene. W 1992r. destylarnię kupił niezależny bottler Gordon&MacPhail i przywrócił ją do życia w październiku 1998 roku. W 2004r. wypuszczono pierwsze butelki pod nowym właścicielem i był to Benromach Traditional.
Dziś w moim ręku sampelek Benromach 10 100 proof o słusznej mocy 57%. Whisky ta powstała poprzez maturację destylatu przez 9 lat w beczkach po bourbonie i po sherry (w stosunku 4:1), a następnie finiszowano ją w beczkach 1st fill sherry Oloroso.
Whisky ma naturalny kolor i nie jest filtrowana na zimno.
Moje odczucia:
OKO: złoto-miodowa.
NOS: od razu po nalaniu do kieliszka wbrew pozorom alkohol nie wybija się na pierwszy plan. Lekki powiew czekolady, lekki powiew słodkiego dymu, a całość przyprawiona bardzo, ale to bardzo delikatnie białym pieprzem i charakterystycznie iskrzącym imbirem. Po odstaniu w kieliszku przez dobre kilka minut whisky bardziej mleczno-czekoladowa, naprawdę przyjemna, przyprawiona drobinkami soku ze skórki pomarańczowej. Są też orzechy (krem orzechowy). Z wodą: na pierwszym planie genialnie słodka wanilia, przejrzałe pomarańcze, trawa cytrynowa.
JĘZYK: w smaku Benromach jest bardziej ożywiony, tzn. jeszcze więcej imbiru, jest cytryna, więcej pieprzu, wszystko aż musuje, ale to nie jest pieczenie z racji wysokiego ABV. Jest te z sporo dębiny, mamy wanilię. Drugi łyk i wyczuwam gdzieś na jego dnie sporą słodycz soku pomarańczowego, wymieszanego z odrobiną cytrynowego. W kącikach policzków rozsiada się fajny, dość gęsty tytoniowy dym. Ciekawa mieszanka. Z wodą: pomarańcze z tą białą skórką pod skórą właściwą, bardzo dużo imbiru, gorzkie kakao.
FINISZ: zaskakująco długi, tytoniowo-cytrynowo-imbirowy, jest też czarny pieprz. Finisz ciągnie się naprawdę w nieskończoność.
Powiem szczerze, spodziewałem się o wiele mniej po tej whisky, a tutaj całkiem fajne zaskoczenie. Nie jest to ponadprzeciętnie wybitna whisky, jednak jest bardzo porządna. Wydawać by się mogło, że w Speysidowym profilu ciężko będzie ukryć taką moc tej whisky, a tutaj udało się to w 100%. Jest słodycz, jest dymek, są cytrusy i jest dębina, której mogłoby być delikatnie mniej.
OCENA: 87/100.
Bądź pierwszą osobą, która zostawi swój komentarz