ABV: 46%
Wiek: NAS
Rodzaj beczki: Oloroso sherry cask
Cena: 300zł
Dawno nie było niczego pochodzącego spoza Szkocji. No to dzisiaj pójdziemy tą ścieżką i zaprezentuję Wam whisky z Tajwanu. Kavalan Sherry Oak, bo o niej mowa, to whisky bez określenia wieku (podobno w butelce siedzą destylaty 4-6-letnie, a więc jak na warunki panujące na Tajwanie, to nie jest tragicznie). Whisky pochodzi z beczek po sherry Oloroso. Prezentuje się w swoim naturalnym kolorze, a także nie była filtrowana na zimno.
Moje odczucia:
OKO: ciemno-rubinowa.
NOS: słodycz sherry, świdrujące w nosie zapachy namoczonych suszonych owoców (rodzynki, śliwki). Delikatny lakierek. Momentami niuanse kawowe i kakaowe (prawdziwe kakao). Wiem, że to tylko 46% mocy, ale alkohol mógłby wychodzić w pierwszą linię – tutaj dobrze ukryty. Czasami wyczuwalny budyń śmietankowy z syropem malinowym/truskawkowym. A czasami, czuć sklepem z chemią – lakiery, rozpuszczalniki. Z wodą: bardziej słodka, śmietankowa, mleczna czekolada.
JĘZYK: bardzo mocny wpływ dębiny na destylat – to na pierwszym planie. Potem pestki z wiśni, takie rozgryzione, gorzkie, o mocno drewnianym posmaku. Słodycz po sherry w tym Kavalanie jest, ale zdecydowanie zdominowana przez wpływ drewna. Jakiś posmak lukrecji, może kawałek marcepanu, kompot wiśniowy. Whisky momentami 'plastikowa’. Piję ją już któryś raz, ale dopiero dzisiaj dostrzegam takie cechy.. Wcześniej smakowała mi zdecydowanie bardziej. Z wodą: spłaszczona, bardziej alkoholowa, rozmyta.
FINISZ: długi, pestki, wiśnie, rozgrzewający.
Piłem kilka whisky z Tajwanu, bywały lepsze i gorsze, ale Kavalan Sherry Oak, dzisiaj, to podkreślmy, zawiódł mnie nieco. Nie wiem co się stało, tak jak pisałem wyżej, wcześniej smakował mi – nie było większych uwag przy luźnym popijaniu. Dzisiaj jest strasznie dębowo, mało co zostało z sherry, słodyczy i całej reszty dobroci.
OCENA: 83/100.
W końcu subiektywna opinia o tej whisky bez wychwalania jej w ciemno. Dzięki.
Nigdy nie wychwalam w ciemno 😉
Pozdrawiam.