Początek przygody z whisky – Singleton 12

Jestem szczerze zdumiony. Tak. Tak chciałbym zacząć ten niedługi wywód. Bo naprawdę jestem zdumiony, jak na przestrzeni dosłownie kilku ostatnich lat (to okres, w którym sam zacząłem się bliżej przyglądać tej dziedzinie) whisky single malt zaczęła oddziaływać na polskie domostwa, a dokładniej rzecz ujmując, na polskie umysły i świadomość tego, co wlewamy do kieliszka, szklanki, czy też kubka – przecież nikt nam nie narzuci szkła, z którego pijemy 🙂 Z wręcz ślepo wpatrzonego w jakże popularny i przezroczysty alkohol narodu, powoli zaczęliśmy odkrywać, że istnieje coś takiego jak whisky. Kiedyś kojarzona z ‘bogatym zachodem’, ‘burżujstwem’ i bezsensownym przepłacaniem za alkohol, z czasem stała się bardziej przystępna cenowo, co na pewno zachęciło do kupowania i sprawdzenia jak to smakuje.


Singleton 12
Singleton 12

Ostatnie dziesięć lat whisky w Polsce, ale i na świecie, to delikatnie mówiąc – boom. Świadomość ludzka, coraz większa znajomość tematu i chęć spróbowania po prostu dobrej whisky, powodują, że w pewnych zakresach cenowych podaż przewyższa popyt (m.in. z tego powodu doczekaliśmy się narodzin i wszechobecności whisky NAS – bez określenia wieku, zazwyczaj leżakującej w beczkach minimum wymagane przez przepisy, czyli 3 lata. Oczywiście to niejedyny powód, że termin NAS zadomowił się na dłużej) Ten boom momentami przeradza się już w lekkie zwariowanie cenowe, ale to temat na inny czas.

Wielka popularność whisky gna swoim zastraszającym tempem, a my chcemy w ogóle zacząć i wsiąść do pędzącego pociągu z napisem whisky single malt. I problem jest zawsze ten sam – jak zacząć i co wybrać? Półki się uginają, nie wszyscy sprzedawcy wiedzą co na nich mają i co jak smakuje, a my nawet nie wiemy o co zapytać, bo sami nie wiemy czego tak naprawdę chcemy. Na pewno nie chcemy się zrazić. Można wybrać jakiegoś taniego i popularnego blenda, wiadomo, pomieszać z czymś słodkim i gazowanym i po temacie. Jednak chyba nie zawsze o to chodzi.

To ja nieco pomogę.

Kupmy butelkę świadomie, zaprośmy grono dobrych znajomych, ugotujmy coś dobrego, a całość niech zwieńczona będzie szklaneczką bursztynowego trunku.



Od pewnego czasu coraz częściej na sklepowych półkach spotkać możemy Singleton of Dufftown. Początkowo whisky ta, bez określenia wieku, kojarzona była z dostępnością jedynie w dyskontach spożywczych i mało kto wiedział o co chodzi, z czym i jak to pić 🙂 Obecnie portfolio Singleton zdecydowanie się rozrosło i od 2006 roku możemy próbować Singleton 12YO, a szeregi marki uzupełniają również – wersja 15-letnia oraz 18-letnia. Wszytskie te whisky są szeroko dostępne zarówno w popularnych marketach, jak i specjalistycznych sklepach z alkoholami.

Dlaczego Singleton? Bo dostałem od nich przesyłkę i muszę się jakoś odwdzięczyć? Nie. Bo może warto spróbować whisky niekoniecznie na literę G z jeleniem w godle, którą polecają wszyscy ‘na początek’. Spróbujmy czegoś innego, przystępnego cenowo, bo 100-kilka złotych za butelkę szkockiej whisky single malt, która przeleżała 12 lat w beczce, to zdecydowanie dobry deal 🙂

Nieco tła historycznego, powoli zrozumieć czym kierowali się twórcy tej whisky, chcąc przekazać nam swoją wiedzę i fachowe podejście do tematu, połączone ze sobą i przelane do butelki Singleton.

Peter MacKenzie założył Dufftown Distillery w 1896 roku na fali gwałtownie rosnącej popularności szkockiej whisky. Trzy lata po dołączeniu przez niego do branży alkoholowej, rynek szkockiej whisky załamał się, zmuszając destylarnie do skupienia się na eksporcie. MacKenzie wraz z synami szybko przerzucił się na ówcześnie słabo rozwinięty rynek amerykański. Dzięki renomie, na którą zapracowali doskonałej jakości  szkocką whisky, ich biznes kwitnął nawet w erze prohibicji w USA. Pomogło to Dufftown Distillery dołączyć do ekskluzywnego grona zaledwie 15 ze 159 szkockich destylarni, które wciąż działały w momencie uchylenia ustawy o prohibicji w 1933 roku.

Nazwa destylarni pochodzi oczywiście od słynnego miasta Dufftown, zlokalizowanego w samym sercu regionu Speyside – najsłynniejszego regionu produkującego szkocką na świecie. Z uwagi na lokalizację, która charakteryzuje się bogatą glebą i licznymi rzekami, Dufftown jest siedzibą wielu destylarni.


Singleton 12
Singleton 12

Singleton 12, to whisky o głęboko bursztynowym kolorze. W zapachu wyczuwalna jakby sałatka owocowa, pełna dojrzałych pomarańczy, brzoskwiń, a także truskawek. Całość skąpana jest w sosie z miodu. Wyczuwalne aromaty kwiatowe. Whisky dość ‘radosna’ i lotna. Momentami wychodzą świeższe nuty, doprawione pikantnymi przyprawami. Mamy tu także kandyzowaną skórkę pomarańczową, a także dębinę w wersji na słodko. Po pewnym czasie ujawniają się nuty orzechowe i śliwkowe (kompot, nalewka). W smaku Singleton jest bardziej oszczędny – nadal profil whisky jest z tych owocowych, ale większą rolę zaczyna odrywać dębina i gorzkawa i bardziej cierpka skórka cytrynowa. Delikatny posmak orzechów i migdałów też się pojawia. Finisz jest dosyć długi, rozgrzewający, dość znacznie oblepiający język. Mamy tu także niedojrzałe cytryny, łagodną dębinę, a na samym końcu nieco pieprznych przypraw.

Cieszcie się whisky pitą w gronie najbliższych. Świętujcie rodzinny czas. Próbujcie rzeczy nowych 🙂

Ostatnie wpisy:

2 komentarze

  1. 15 stycznia 2019
    Reply

    Widać że Polacy są coraz bardziej świadomi i wybierają lepsze już trunki. Można to też zauważyć w ofercie sklepów monopolowych, oczywiście też nie każdych

    • K@mil
      16 stycznia 2019
      Reply

      Zdecydowanie. Jeszcze kilka lat temu na polskich stołach królowała bezbarwna, mocna ciecz 🙂 A teraz widać gołym okiem, nawet wśród samych znajomych, że whisky/ey mocno się przebiła.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

− 3 = 1